Janino, mieszasz nam w głowach statystycznie!
Janina Bąk w swojej książce nie uczy statystyki. A co robi? Miesza nam w głowach! Wywala na zewnątrz mózgu nasze przekonania, przeświadczenia, „wydajemisię”, które uzbieraliśmy przez lata (zazwyczaj) beznadziejnej nauki statystyki w szkole czy na studiach (no chyba, że ktoś trafił odpowiednio wcześnie na Janinę lub jej klona) oraz w trakcie lektury niezliczonych bzdur przedstawianych przez media po to, aby narobić sobie wyświetleń.
Weźmy na przykład jeden z najpopularniejszych fakenewsów na świecie: „szczepionki powodują autyzm”. Zakładam, że większość z Was nie przeczytała książki „Wirus paniki” Setha Mnookina, który szczegółowo opisał, skąd wzięła się taka historia i następująca po niej histeria. Jeśli nie, to w „Statystycznie rzecz biorąc” w przystępny sposób znajdziecie wyjaśnienie, które przekona każdego głąba.
Nie tylko dlatego, że sprawca tego zamieszania (którego nazwisko pominę) kłamał. Ale też dlatego, że przeprowadził badania niezgodnie z zasadami sztuki, w sposób, który nie pozwalał na wyciągniecie rzetelnych wniosków, a zwłaszcza TAKICH wniosków (jak powinno być to zrobione – przeczytacie w książce). To nie przeszkodziło w tym, że rzeczona osoba (głównie dzięki mediom ☹) stała się współczesnym Herostatesem, który spalił zdrowy rozum i zaufanie do medycyny. Czego skutki odczuwamy szczególnie dzisiaj, kiedy bardziej liczy się polityka niż nauka, a będziemy odczuwać jeszcze przez lata…
reklama własna
Inną ważną dzisiaj sprawą jest sposób prowadzenia badań. W książce znajdziecie opis, jak zrobić badanie, aby jego wynik… odpowiadał intencjom badającego. Autorka podaje jako przykład ankietę przeprowadzoną w 1936 roku przez „Literary Digest”, które to pismo było czytane przez bogatych Amerykanów. Ja pozwolę się posłużyć bardziej współczesnym przykładem: czy czujecie, jaka byłaby różnica w odpowiedzi na pytanie: „Kto powinien wygrać wybory?” między prenumeratorami Gazety Wyborczej i Gazety Polskiej?
Z tego właśnie powodu przyglądając się wynikom jakiegokolwiek badania znajdźcie informację, kto i na jakiej próbie badawczej to badanie przeprowadza. Inaczej możecie wylądować w pierdlu zaaresztowani przez Metodologiczną Policję (MP). To taka ściśle tajna, ogólnoświatowa organizacja. coś w rodzaju Zakonu Iluminatów, która zazwyczaj ujawnia się wówczas (zapewne niechcący, ale już tak są wku….ni, że nie mogą się powstrzymać), kiedy na Fejsbuku czy innym Tłiterze pojawia się stwierdzenie typu: „Hłe, hłe… Statystyka to sam shit. Bo przecież, jak wyjdziemy z psem na spacer to średnio mamy po trzy nogi!”
Czy jak wsadzimy głowę do lodówki a nogi do piekarnika, to będzie nam w sam raz?
Nie
Janina, jako (domniemuję, proszę nie nasłać na mnie skrytobójców z Komando Foki) rzecznik prasowy, a może nawet członek zarządu MP, wyjaśnia Wam w prostych słowach i przykładach, dlaczego takie „liczenie” jest błędem i ma tyle wspólnego ze statystyką, co lewoskrętna witamina C z leczeniem raka.
Swoją drogą o cudownych receptach w medycynie i o tym, skąd się bierze ich popularność też w tej książce przeczytacie, w rozdziale „powered by” Piotr Bucki. Poczytacie też o dowodach anegdotycznych (które nie są tak dowcipne jak anegdoty Janiny i czynią dużo więcej szkody, niż Irlandczykom wizyta w Polsce), o tym, czego statystyka nauczyła się od martwego łosia, dlaczego zwierzęta nie dostają doktoratów (chociaż ich udział w badaniach naukowych jest bardzo istotny) czy też o tym, jak namalować wykres, aby pokazywał to co MY chcemy, a nie fakty.
Jak się zapewne domyślacie, książka, mimo że mówi o takiej nuuudzie jak statystyka, bardzo mi się podoba i z czystym sumieniem polecam ją jako prezent dla siebie lub innych. Lektura na czas Wielkanocy jak znalazł. Znajdziecie w „Statystycznie…” bardzo świąteczne kąski, m.in. informacje o zakalcach świata wizualizacji danych (ja tam lubię zakalce, chociaż czasami trafiają się BARDZO niezjadliwe), historię o metaforycznym ptysiu zalatującym kiełbasą (białą?) czy rozważania o tym, co metodologia ma wspólnego z majonezem (i nie chodzi o to, że aby zrobić dobrze metodologicznie i dobry majonez, to trzeba mieć jaja…).
Autorka nie tylko tłumaczy, na czym polegają porażki czy oszustwa, w które wciągana jest statystyka, ale również pokazuje, jak szukać śladów krętactw w badaniach (sposobach ich realizacji, pokazywania, podsumowywania). Pokazuje też (na szczęście!) jak przeprowadzać badania, ankiety, wywiady w sposób, który da wiarygodne, cenne informacje, które mogą pomóc chociażby w rozwoju Twojego biznesu!
Jeśli kochacie niepowtarzany styl Janiny, to znajdziecie tutaj tonę anegdot, ilustrujących lub wzmacniających wiedzę, którą (mimo wszystko ?) chce Wam przekazać. Oraz kapitalne (chociaż za mało) ilustracje Beaty Smugaj.
Jeśli miałbym znaleźć jakiś feler tej książki, to czasami znajdowałem drobne niekonsekwencje. Na przykład wówczas, kiedy Autorka pisze (cytuję z pamięci, znaczy parafrazuję): „Na siłowni byłam 3 razy. W życiu”. A w innym miejscu: „Chodzę na siłownię codziennie. Bo jest tam automat z batonikami.”. Ale niech Was takie drobiazgi nie odrzucają od lektury „Statystycznie rzecz biorąc”. Parafrazując słynne hasło Janiny: „KUP JĄ!”, napiszę „CZYTAJ JĄ!”. Warto!
Bo Janina tą książką nie tylko pokazuje, czym jest statystyka. Janina uczy, jak rozumieć współczesny świat, jak poruszać się w natłoku informacji, krytycznie (nie krytykancko!) podchodzić do przedstawianych danych oraz jak rozpoznawać manipulacje. A takie umiejętności we współczesnym świecie (nie tylko koronawirusowym) są niezbędne. Abyśmy unikali porażek w myśleniu i działaniu. Abyśmy zamiast słuchać populistów i polityków, powrócili do ufania nauce. Co nie znaczy, że bezkrytycznego.
Tak więc Janino, mieszaj nam w głowach. Wywalaj z nich nasze przekonania, przeświadczenia, „wydajemisię”, które uzbieraliśmy przez lata (zazwyczaj). Pomóż zastąpić je mądrością łososia, rozsądkiem labradora i dociekliwością kota!
Janina Bąk, “Statystycznie rzecz biorąc…”. wydawnictwo W.A.B., 2020 (strona poświęcona książce)
Obejrzyj, posłuchaj lub przeczytaj nasz wywiad z Janiną Bąk: Jak się nie dać statystyce?