Odwaga

Odważni ludzie, tacy jak jak Tomasz Mackiewicz, Jerzy Kukuczka czy Wanda Rutkiewicz zmieniają świat.  „() to właśnie 'wariaci’ i 'szaleńcy’, ludzie nieszablonowi ze 100% pasją zmieniają ten świat i dodają mu kolorytu.”. Szanujmy ich odwagę. Z szacunku dla nich, korzystajmy z ich doświadczeń.

zdjęcie: Nanga Parbat 2006, Svy123 – Praca własna, Wikipedia

 

Najgłośniejsza sprawa ostatnich godzin (a piszę to w niedzielę wieczorem, 28 stycznia 2018), to (prawdopodobna) śmierć polskiego himalaisty Tomasza Mackiewicza i uratowanie przez czwórkę innych Francuzki, Elizabeth Revol.

Przy okazji tej sprawy, podobnie jak innych tragediach, które rozegrały się w Himalajach[1], odezwały się liczne głosy na temat sensu takich wypraw. Odsądzające od czci i dobrej woli ludzi, którzy wybierają się w góry w tak ciężkich warunkach jak Mackiewicz. Którzy podejmują się rzeczy skrajnie trudnych, niebezpiecznych, niemożliwych do ogarnięcia przez zwykłych zjadaczy chleba.

Prawda jest taka, że właśnie tacy ludzie jak Tomasz Mackiewicz, Jerzy Kukuczka czy Wanda Rutkiewicz zmieniają świat. Jak napisała jedna z użytkowniczek Twittera:   „Wierzę, że to właśnie 'wariaci’ i 'szaleńcy’, ludzie nieszablonowi ze 100% pasją zmieniają ten świat i dodają mu kolorytu.”

Dzięki takim ludziom nasza cywilizacja rozwija się, pokonuje nowe granice, które niegdyś wydawały się niemożliwe do osiągnięcia. Dawniejsza i bliższa historia ludzkości pokazuje, że nie ma postępu bez „wariatów”…

15 czerwca 1784 roku, wskutek rozdarcia się powłoki balonu, zginął Francuz Jean-François Pilâtre de Rozier, jeden z pionierów lotnictwa [2]. Było to rok po pierwszej udanej próbie lotu balonem, który  zbudowali bracia Montgolfier.  Nie było mnie tam, ale założę się, że duża część komentatorów tego zdarzenia też mówiła: „Po co ludzie to robią? Przecież jakby Bóg chciał, aby latali, to dałby im skrzydła!”.

Innym podobnym „wariatem” był urodzony w Austrii Franz Reichelt, który swoją praktykę krawiecką rozwijał we Francji. Reichelt pragnął opracować strój dla lotników, który zamieniłby się w spadochron. Ten wynalazek pozwoliłby im przetrwać upadek, gdyby zostali zmuszeni do opuszczenia samolotu. Początkowe eksperymenty przeprowadzone z manekinami zrzuconymi z piątego piętra jego budynku mieszkalnego zakończyły się sukcesem. Ale wykonana w lutym 1912 roku próba skoku z wierzy Eiffla z udziałem samego Franza, skończyła się jego śmiercią [3]. Pasja i chęć do znalezienia rozwiązania, które pozwoliłoby uratować życie lotników, niestety zakończyła życie samego wynalazcy.

Kolejną ofiarą swojego projektu był Max Valier – twórca m.in. samochodu z silnikiem rakietowym. Valier zginął w 1930 roku, gdy na stanowisku testowym w Berlinie wybuchła jego projektu rakieta napędzana alkoholem [4]. Valier nie był pierwszą ofiarą rodzącego się przemysłu rakietowego – jego początki były bardzo niebezpieczne, dochodziło do częstych awarii i wybuchów. Nie brakowało również przypadkowych ofiar, bo testowane obiekty spadały i wybuchały. Na pewno wiele osób pytało się, czy to jest warte takich ofiar? Pomysły i próby Maxa Valiera przyczyniły się do rozwoju lotnictwa oraz pomogły w skonstruowaniu statków kosmicznych.

Czy pierwsi pasażerowie samolotów byli odważni czy głupi? Nie wiem jak Wy, ale ja do dzisiaj wsiadam do samolotu z pewną taką obawą. A co mogli myśleć ludzie, którzy latali w początkowych latach istnienia lotnictwa? W czasach, kiedy dla wielu pociąg parowy i automobil były „wytworami szatana”, to co ludzie mogli myśleć o lataniu?

A pomyślcie o medycynie. Wiele leków czy sposobów leczenia wynalazcy testowali na sobie. Na przykład małżonkowie Curie poddawali się eksperymentom, wykorzystując do nich odkryte przez siebie pierwiastki. Piotr Curie poddał swoje ramię kilkugodzinnemu działaniu radu. Powstałą w ten sposób trudno gojącą się ranę obserwował i opisał, dając początek badaniom nad wpływem promieniowania na człowieka [5]. Warto też pamiętać, że Maria Curie-Skłodowska zmarła z powodu złośliwej anemii oraz zaawansowanej choroby popromienną wywołaną przez promieniowanie jonizujące. Zmarła kilka miesięcy po zdiagnozowaniu choroby.

Spójrzmy na innych bohaterów bieżącej chwili. Oto wczoraj (sobota, 27 stycznia 2018) polska reprezentacja skoczków narciarskich wygrała konkurs drużynowy. Cała Polska świętuje. Malkontentów brak. A ktoś zastanowił się, co ci „głupcy” tak naprawdę robią? Wielka Krokiew w Zakopanem ma 140 metrów wysokości [7]. Dobry skoczek leci z niej na odległość ponad 100 metrów. Rekord to 141 m. Jakbym komuś zaproponował skok ze 140 metrów to by się w głowę popukał i potraktował mnie jak wariata. A Małyszowi, Stochowi i innym skoczkom cała Polska kibicuje… Czy skakanie na nartach jest bezpieczne? Ta dyscyplina też ma swoje ofiary [8].

Czy wyżej wymienione osoby były głupie? Czy bez sensu narażały życie swoje i innych ludzi? Czy kosmonauci, nurkowie, załogi batyskafów zanurzających się na wielkie głębokości są głupcami?

Warto sobie uświadomić, że za każdą taką historią – lotnika, lekarza czy himalaisty – kryje się chęć udowodnienia, odkrycia, potwierdzenia czegoś. Dla siebie i innych. Bez tej chęci, bez obawy, że możemy ponieść porażkę, nie było by takiej cywilizacji, jaką znamy. Powstała ona właśnie dzięki takim „wariatom” i „szaleńcom” jak ludzie, o których pisałem powyżej.

Dlatego ja się nie zastanawiam, czy wyprawa Tomasza Mackiewicza albo czy skok Felixa Baumgartnera [8] miały sens. Obaj chcieli coś udowodnić. Obu się udało. Tomasz przypłacił to życiem. I jest to tragedia. Szanujmy ich odwagę. I szanujmy odwagę koleżanek i kolegów, którzy w razie potrzeby śpieszą im z pomocą. Szanujmy ich rodziny i bliskich, którzy również wykazują się odwagą wspierając ich i trwając przy nich.

Wydarzyła się tragedia. Nie podważajmy ofiary i pamiętajmy o niej. Niech to co przydarzyło się Tomaszowi Mackiewiczowi zostanie zapamiętane. Niech pozostaną w naszej pamięci postawa Tomasza i jego towarzyszy. Doświadczenia i wnioski wyciągnięte z wyprawy Nanga Parbat muszą zostać spisane i rozpropagowane, aby mogły pomóc kolejnym „szaleńcom”.

 

Jarek Łojewski